poniedziałek, 22 września 2014

Kroniki Mac O'Connor #1, #2, #3 - Karen Marie Moning



Tytuł: Mroczne szaleństwo, Krwawe szaleństwo, Szaleństwo elfów
Tytuł oryginalny: Darkfever, Bloodfever, Faefever
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374802123, 9788374802222, 9788374802611
Liczba stron: 380, 389, 440
Anna - moja ocena: 9 / 10

"Nazywam się MacKayla, w skrócie Mac. Jestem widzącą sidhe, tą, która widzi elfy. Z tą świadomością pogodziłam się dopiero niedawno i bardzo niechętnie.
Moja filozofia jest bardzo prosta – każdy dzień, kiedy nikt nie próbuje mnie zabić, to dla mnie dobry dzień. Ostatnio nie było ich wiele. Szczególnie od czasu, gdy zaczął pękać mur dzielący świat ludzi i elfów. Z drugiej strony, od tego czasu żaden widzący sidhe nie miał dobrego dnia”.
Kiedy siostra MacKayli została zamordowana, pozostała tylko jedna wskazówka dotycząca okoliczności jej śmierci – enigmatyczna wiadomość na poczcie głosowej Mac. Dziewczyna jedzie do Irlandii w poszukiwaniu odpowiedzi i wkrótce odkrywa, że stoi przed nią jeszcze większe wyzwanie – pozostanie przy życiu na tyle długo, by zapanować nad mocą, której istnienia nie była nawet świadoma - darem, który pozwala jej spojrzeć poza świat ludzi, w niebezpieczne dziedziny elfów...
Gdy Mac zagłębia się w tajemnicę śmierci siostry, każdy jej ruch śledzi mroczny, tajemniczy Jericho... a jednocześnie zbliża się do niej bezlitosny V’lane – elf, który sprawia, że seks staje się dla ludzkich kobiet uzależnieniem. Granica między światami zaczyna pękać, a prawdziwa misja Mac staje się oczywista – musi odnaleźć nieuchwytną Sinsar Dubh, zanim ktoś inny zdobędzie wszechpotężną Mroczną Księgę. Ponieważ ten, kto pierwszy do niej dotrze, zdobędzie całkowitą władzę nad oboma światami...

Elektryzująca, mroczna i tajemnicza - nawet te trzy słowa nie mogą oddać w pełni prawdziwego charakteru książek z serii "Kroniki Mac O'Connor", które wszystkie przeczytałam niemal w jeden tydzień. Jeszcze żadna seria mnie tak nie porwała, zacisnęła w swoich szponach i nie wypuściła jeszcze długo po skończeniu trzeciego tomu.

● Bohaterowie
Główna bohaterka, MacKayla "Mac" jest z pozoru zwyczajną dziewczyną, zakochaną w jasnym słońcu, wszelakich odcieniach różu oraz wylegiwaniu się przy basenie w rodzinnym miasteczku. Kiedy jej siostra ginie, oddalona kilka tysięcy kilometrów od domu, Mac postanawia wyruszyć do Irlandii, mimo sprzeciwu pogrążonych w żałobie rodziców, by samodzielnie odnaleźć mordercę. Początkowo nieco irytująca bohaterka jest tak naprawdę niezwykle prawdziwa, niewyidealizowana, żywa, zbudowana z krwi i kości. Prawdziwa blondynka, jednak z ikrą, która sprawiła, że w pewnym momencie zorientowałam się, że bardzo ją lubię. Drugim bohaterem, który przyciąga uwagę czytelnika z siłą (nie)ziemskiej grawitacji jest Jericho Barrons, w pewien sposób "kompan" naszej kochanej Mac, niezwykle drażniący i ponury facet, którego od progu pokochałam. Dlaczego? Ma urok dzikiego zwierzęcia, nie do końca oswojonego, co całkowicie podbiło moje serce. Nie patyczkuje się z nikim, jest bezwzględny i cały czas nosi się w czerni *.* (serce niemal wyskakuje mi z piersi, gdy to wspominam).

Fabuła
Pomysł z elfami, zupełnie nieprzypominającymi Legolasa z powieści Tolkiena (przy elfach przedstawionych w "Mrocznym szaleństwie" Legolas to odpowiednik Kena) i widzącymi sidhe jest wyjątkowo oryginalny i ma potencjał, który autorka z pewnością wykorzystała. Niektóre opisy wydają się zbędne, jednak tak naprawdę świetnie budują świat głównej bohaterki i pokazują szczegóły, które momentami mają tutaj ogromne znaczenie. Sama więź między Mac a Barronsem doprowadza mnie do wrzenia i nie daje spokoju - iskra między nimi jest tak silna, że mogłaby podpalić Dublin, a nawet całą Irlandię. Niby coś się między nimi dzieje, a potem znowu nienawidzą się jak pies z kotem. Czekam niecierpliwie na rozwinięcie tego wątku (mam nadzieję, że w kierunku, o którym marzę).

Ogólne wrażenie
Mogę wam powiedzieć jedynie: PRZECZYTAJCIE TO!
Niesamowita fabuła, świetny styl pisania, ogromne emocje i brak snu zagwarantowane! Kocham, kocham, kocham... po prostu kocham. Teraz trzeba jednak czekać na kolejne tomy, które (mam nadzieję) pojawią się już niedługo za pośrednictwem wydawnictwa MAG - modlę się o to niemal każdego dnia ;-;


Moja ocena
9 / 10

poniedziałek, 8 września 2014

"Mroczne umysły" (Mroczne umysły #1) - Alexandra Bracken


Tytuł: Mroczne umysły
Tytuł oryginalny: The Darknest Minds
Wydawnictwo: Otwarte
ISBN: 9788375150476
Liczba stron: 456
Anna - moja ocena: 9 / 10

Mam na imię Ruby.
Potrafię wedrzeć się do twojego umysłu, a nawet wymazać wspomnienia. Jako dziecko zostałam wysłana do obozu „rehabilitacyjnego” dla takich jak ja. Zieloni, Niebiescy, Żółci, Pomarańczowi, Czerwoni. Mroczne umysły. Zostałam przydzielona do Zielonych, ale w rzeczywistości jestem ostatnią z Pomarańczowych. Ukrywam to, żeby przetrwać.

Gdy tylko zobaczyłam tą książkę w Empiku, musiałam mieć ją w swoich łapkach. Okładka jest przyciągająca, tajemnicza i zwabiła mnie do siebie niczym miód wyjątkowo łasą na słodycze pszczółkę. Opis jest intrygujący, chociaż irytuje mnie ostatnio często praktykowane porównywanie niemal każdej nowej serii do Igrzysk Śmierci. Naprawdę, niemal wszędzie to widzę (nie chodzi o to, że nie lubię Igrzysk, ale co za dużo, to niezdrowo). Ale ten szczegół mnie nie zniechęcił, nawet trochę, więc zaczęłam czytać i... całkowicie przepadłam.

Bohaterowie
Wiedząc, o czym jest książka, pomyślałam sobie, że pewnie główna bohaterka będzie niezwykle odważna, nieco pyskata, na pewno silna... A tymczasem poznajcie Ruby, która poznajemy, gdy ma dziesięć lat i trafia do obozu dla "odmieńców", gdzie to wślizguje się do grupy Zielonych, by pozostać bezpieczną. Dziecko z pewnością skrzywdzone, przerażone, zdezorientowane nową, otaczającą je rzeczywistością, o wiele okrutniejszą od domu, który wcześniej znała. Ruby przechodzi przemianę podczas trwania całej akcji, gdzie potem w wieku szesnastu lat z zamkniętej w sobie i wiecznie krytykującej siebie nastolatki z paranormalnymi umiejętnościami zostaje odważną, walczącą o siebie i przyjaciół bohaterką, do której aż żal się nie przywiązać. Jej druhowie - Liam, mała Suzume oraz Pulpet - także urzekli mnie swoimi zróżnicowanymi osobowościami.

Fabuła
Pomysł na posegregowanie "specjalnie uzdolnionej" młodzieży względem kolorów - w grupach istnieją Zieloni, Niebiescy, Żółci, Czerwoni oraz Pomarańczowi - jest nieco podobne do umieszczenia ludzi w Dystryktach (jak w "Igrzyskach Śmierci") i tak samo jak w trylogii autorstwa Suzanne Collins, tutaj także nad ludźmi panuje nieprzejednany rząd. Jednak, jak dla mnie, tutaj właśnie podobieństwo do Igrzysk się urywa. Akcja dzieje się w zawrotnym tempie, a barwne opisy oraz uczucia rodzące się pomiędzy bohaterami urzekły mnie od razu i zacisnęły szpony na biednym, szybko bijącym serduszku. Już dawno książka krążąca w tematyce niedalekiej, czarno się malującej przyszłości tak bardzo mnie wciągnęła. Przeżywałam wraz z bohaterami wszystkie niebezpieczeństwa, ale także chwile radości. Pojawia się tutaj nutka (a może nawet trzy) romansu, co ostatecznie sprawiło, że wprost nie mogłam się oderwać.

Ogólne wrażenie
"Mroczne umysły" to wspaniała, wciągająca książka, pierwszy tom wciągającej trylogii. Przyznam szczerze, że mimo wielkiej miłości do bohaterów i fabuły, końcówka powieści nieco mnie zdruzgotała - do tego momentu ocieram łzy. Pocieszam się myślą, że może w kolejnym tomie wszystko się rozwiąże i nie pozostawi mnie w poczuciu kompletnej rozpaczy oraz żalu.
Polecam pierwszy tom każdemu, kto szuka książki obfitej w akcję, emocje i napięcie!


Moja ocena
9 / 10