poniedziałek, 1 lutego 2016

Co nas nie zabije (Millennium #4) - Dawid Lagercrantz



Tytuł: Co nas nie zabije
Tytuł oryginalny: Det som inte dödar oss
Wydawnictwo: Czarna Owca
ISBN: 9788380150492
Liczba stron: 504
Anna - moja ocena: 7 / 10

Kontynuacja trylogii Millennium Stiega Larssona napisana przez Davida Lagercrantza.

Mikael Blomkvist przechodzi kryzys i rozważa porzucenie zawodu dziennikarza śledczego. Lisbeth Salander podejmuje duże ryzyko i bierze udział w zorganizowanym ataku hakerów. Ich drogi krzyżują się, kiedy profesor Balder, ekspert w dziedzinie badań nad sztuczną inteligencją, prosi Mikaela o pomoc. Profesor posiada szokujące informacje na temat działalności amerykańskich służb specjalnych. Mikael zaczyna pracę nad sensacyjnym artykułem, który może uratować jego karierę.

Z ogromnym zdziwieniem zaobserwowałam najnowsze poruszenie wokół trylogii Millennium, którą nie tak dawno zgłębiłam i którą polubiłam. Chciałam dowiedzieć się, co takiego przełomowego skłoniło potencjalnych nowych czytelników do poznania historii dziennikarza Mikaela Blomkvista oraz jego nietypowej "znajomej" i jednej z najostrzejszych kobiecych postaci współczesnej literatury Lisbeth Salander. Okazało się, iż za sprawą pisarza Dawida Lagercrantza, starego przyjaciela Larssona, niedawno trylogia Millennium przestała być trylogią...

  • Bohaterowie
Wszyscy fani Millennium znają Mikaela Blomkvista oraz Lisbeth Salander, których nie zabrakło również w kolejnym tomie serii - a może i zabrakło? Czytając "Co nas nie zabije", miałam wrażenie, że to zupełnie inne postacie, odmienione i przekształcone, co niekoniecznie przypadło mi do gustu. Sam Mikael nie razi tak bardzo w oczy, jednak postać Lisbeth Salander wydawała się obca. Nie zrozumcie mnie źle, nadal miała w sobie ogień, którym krzesała potężne pożary w poprzednich tomach, jednak nawet to oraz jej niewyparzony język nie powstrzymały mojego werdyktu, że David Lagercrantz przemienił ją w jakiś dziwny, niewytłumaczalny sposób. Może zadecydował o tym styl pisarski, który nie różni się aż tak bardzo od stylu Larssona, a jednak widać wyraźne różnice w kreowaniu fabuły. To nic złego, po prostu w głębi duszy mam sentyment do stylu Larssona i tęsknię w pewien melancholijny sposób za jego piórem.

  • Fabuła
David Lagercrantz utrzymał poziom poprzednim tomów Millennium, jednak nie był to kolejny bestseller o międzynarodowym, politycznym szambie, mimo że pojawiły się jednostki tajne i specjalne, bossowie mafijni oraz ukryte działalności na "nielegalu" ukryte pod przykrywkami zwykłych przybytków biznesowych. Pomysł z wplątaniem do akcji autystycznego chłopca o niebywałych umiejętnościach było zaskakujące i pozytywnie nastawiło mnie do kolejnych rozdziałów. Lisbeth po raz kolejny pokazała pazurki, a my coraz więcej dowiadujemy się o jej przeszłości oraz przeszłości jej rodziny. Ciekawo pociągnięte, wiele zwrotów akcji i niespodzianki na każdym kroku. Fascynująca lektura.

  • Ogólne wrażenie
Podsumowując, książka mnie wciągnęła i na pewno nie znudziła. Mimo drobnych uwag odnośnie "zmiany" w ogólnych sylwetkach bohaterów i tęsknoty za pisarskim stylem Larssona, bynajmniej nie jestem rozczarowana, a wręcz przeciwnie - skoro już powstał kolejny tom Millennium, na który po cichu liczyłam, cieszę się szczerze, że napisał go właśnie Dawid Lagercrantz.

  • Ciekawostki i "złote myśli"
Niestety, David Fincher nie wyreżyseruje kolejnych filmów na podstawie "Dziewczyna, która igrała z ogniem" oraz "Zamek z piasku, który runął", jednak chodzą plotki i wieści, że powstanie film na podstawie "Co nas nie zabije", czwartego tomu serii. Huhu, powodzenia życzę i czekam niecierpliwie na premierę - to będzie wprost idealna okazja, by zobaczyć, czy ekranizacja pobije film "Dziewczyna z tatuażem", wg mnie najwierniej nakręconą ekranizację książki, jaką dotychczas oglądałam. :)



Moja ocena
7 / 10

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Noc na bagnach Luizjany - Nora Roberts


Tytuł: Noc na bagnach Luizjany
Tytuł oryginalny: Midnight Bayou
Wydawnictwo: Książnica
ISBN: 9788324581191
Liczba stron: 376
Elle - moja ocena: 6/10




Nowy Orlean, stan Luizjana. Miasto przepełnione zapachem cygar wypalonych przy orzeźwiającej starej dobrej whisky. W dzień - jedno z większych miast obleganych przez turystów, z uroczymi sklepikami z antykami, a nocą... przepełni Wasze serca jazzem i bluesem, zachęcającymi do wyjścia na parkiet, nie sposób nie skusić się również na jedną wróżbę czy dwie. A tuż za rogiem, wśród spowitymi tajemnicą i mgłą moczarami stoi dumnie posiadłość Manet Hall, której 100-letnia historia kryje mroczną zagadkę rodu Manetów. Otóż wiek temu Abigail Rouse, zwykła, acz niezwykłej urody akadyjska dziewczyna z bagien, została pokojówką na owym dworze należących do szanujących się Państwa Josephine i Henry'ego Manet, którzy mieli dwóch synów bliźniaków: Juliana i Luciana. Niezwykła uroda urzekła "lepszego" z dwóch braci, Luciana, który prędko pojął dziewczynę za żonę i wbrew oburzeniu rodziny, zamieszkali w Manet Hall. Historia Kopciuszka, zdawałaby się nasuwać Wam taka myśl, biedna dziewczyna zakochuje się w bogatym księciu na białym rumaku, który odwzajemnia jej miłość, pobierają się i żyją... jednak nie długo i nie szczęśliwie. Owocem miłości Abigail i Luciana zostaje malutka Marie Rose. Pewnej burzliwej nocy, gdy Lucian Manet wybył akurat z posiadłości, jego pijany, pełen zazdrości i nienawiści do Abigail, brat bliźniak Julian gwałci i zabija dziewczynę. Wraz z matką uknuli chytry plan - wymyślają historię, jakoby dziewczyna zbiegła z innym, zostawiając Luciana i Marie Rose, która swoją drogą jest dzieckiem owego mężczyzny, a samo ciało Abigail topią na bagnach.
Po 100-latach nowym właścicielem Manet Hall, zostaje Declan Fitzgerald - mężczyzna, który porzucił nielubianą posadę prawnika w Bostonie i kobietę przed ołtarzem, której nie kochał. W Nowym Orleanie poznaje Angelinę Simone, pełną życia, piękną, właścicielkę klimatycznego baru Et Trois; w której natychmiast się zadurza. Dom, jak i Angelina - Lena, kryją przed Declanem nie jedną tajemnicę...

Tak więc! Książka, po długich namowach mej przyjaciółki trafiła do moich rączek... Może nie od razu, bo przeleżała swą pokutę na półce, ale! W końcu przeczytana. Początek powieści i cały zamysł wciągnął mnie bez reszty. Wiecie - wiekowy dom, zabójstwo, skandal, duchy szwendające się we dworze, Nowy Orlean, klimat bagien, mgła, aligatory, jazz, blues... Czujecie ten klimat? Aż ciary przechodzą! Nie mówiąc już o tym, że Nowy Orlean jest na mojej top liście miejsc do zwiedzenia. Nie mogło też zabraknąć jednego wątku, a mianowicie - romansu.  Jednak nie spodziewałam się, że... przyćmi on te wszystkie rzeczy, które wcześniej wymieniłam.

  • Bohaterowie
Ach, cher! Zwrot ten towarzyszył bohaterom tej powieści nieustannie, co mnie niezwykle rozbawiło, bo był wypowiadany zarówno przez kobiety jak i mężczyzn w każdym wieku. Aż zaczęło mnie zastanawiać czy to jedna z tradycji panujących w Nowym Orleanie... Ale już już! Tak więc główny bohater, to jest Declan Fitzgerald... Muszę przyznać, że owszem zdobył moje serce. Wiecie, wysoki, ciemny blondyn z szarymi oczami, wysportowany, złota rączka - z szopy zrobiłby budynek nowoczesnego SPA własnymi rękoma, kto by się spodziewał czegoś takiego po prawniku? Uparty, wytrwały w postanowieniach. Poznajemy także najlepszego przyjaciela Declana - Remy'ego, także prawnika z prawdziwą dozą chłopięcego poczucia humoru, który w parze z nim tworzą duet nierozerwalny i wątki ich wspólnych spotkań były moimi ulubionymi, z uwagi na przekomiczne wymiany zdań. Cóż by to jednak było, gdyby nie pojawiła się... ona, właśnie! Angelina Simone. Lena. Piękna, o urodzie Evy Mendes, z pieprzykiem nad górną wargą, właścicielka baru w centrum miasta, lokalna, niezdobyta piękność, która mąci Declan'owi w głowie. Zawzięta uwodzicielka, samodzielna, o dobrym guście. Ją także można polubić, jednak jej kochana babcia Odette, staruszka mieszkająca na bagnach - to jest człowiek, który skojarzy Wam się z własnymi babciami - ciepła, mądra, czekająca na Was z upieczonym chlebem...
Postacie są oryginalne, doskonale wpisują się w tło stworzone przez autorkę, jednak... czasem, język oraz teksty przez nich wypowiadane, były sztuczne, mdłe, coś w klimacie Harlequina, co mnie bardzo przeszkadzało. Rozmowy tworzone na siłę to nie jest to, co czytelnikom przyjemnie się czyta, szczególnie jeśli istnieje cienka granica pomiędzy tandetą.

  • Fabuła
Akcja rozgrywa się szybko i jest dobrze rozplanowana. Na początku poznajemy historię Manetów, której kolejne retrospekcje pojawiają się w późniejszych rozdziałach książki. Tłem dla wydarzeń jest codzienne życie, to jest np. remont posiadłości, praca w barze, zakupy antyków na ulicach Nowego Orleanu, czy w końcu ślub Remy'ego. Stanowi to doskonały balans dla krwawej historii, spisku, drzwi, które same się zamykają w tym jakże wielkim domu. Jednak na zbytni dynamizm akcji radzę nie liczyć. Chociaż może jednak... były nią przepełnione przede wszystkim sceny seksu. Seksu. I jeszcze raz seksu. Ach tak, czy zapomniałam wspomnieć o seksie? A także o opisach przylegających bluzeczek i krótkich spódniczek... Wiadomo, że facet to facet, ale - serio? 
Fanom gorących scen książka przypadnie do gustu. Miałam jednak wrażenie, że te sceny były punktami kulminacyjnymi dla autorki, wszystko sprowadzało się do jednego, a reszta wydarzeń była tylko tłem dla romansu rodzącego się pomiędzy Declanem a Leną. Przyćmiewało to całą tą jakże świetnie thrillerową scenerię, dotychczasowy klimat książki. Z racji tej przeważył tu głównie romans, nie było tak lubianego przeze mnie dreszczyku, który dobrze się zapowiadał. 


  • Ogólne wrażenie
Podsumowując - historia ciekawa, w nie do końca jednak moich klimatach. Moczary, tajemniczość i tragiczna historia sprzed lat przedstawiona bezbłędnie, to jest wielkim plusem. Poza tym możecie poczuć się, jakbyście naprawdę chodzili Bourbon Street i oglądali te stare antyki wraz z Declanem i to właśnie w Waszej kuchni same wypadają kubki z szafek, a z piętra słyszycie płacz dziecka. Słyszycie starą magię za oknem, która ma odstraszać złe duchy, a pomogła Wam starsza Pani z bagien. Książka wciąga, bohaterowie, którzy bawią, czarują, ale i jak wspomniałam przede wszystkim rozrabiają. Fanów Nory Roberts przepraszam na wstępie, jest to moja pierwsza jej książka, być może romans jest przewodnim tematem dla książek tejże Pani, mimo tego iż domyślnie gatunek miał być inny. Stąd moja ocena pół na pół, w tym za koniec, który był dosyć... absurdalny i to jemu przydałoby się rozwinięcie.

  • Ciekawostki i "złote myśli"
Żeby nie było zbyt nudno i ponuro! A więc, cher, książka doczekała się również ekranizacji w 2009 roku i trwa 1 godzinę 45 minut. Rolę Declana i Leny odegrali Jerry O'Connell oraz Lauren Stamile

Ubolewam nad wyborem aktorki, która odegrała rolę Leny. Wiecie, w książce to płomienna dziewczyna, o śniadej cerze, długich, kręconych włosach, ciemnych oczach, pieprzyk nad ustami, ajjjj karamba! Dla porównania:


            
         Lena filmowa



          
      Lena, którą stworzyła sobie moja podświadomość! O wiele lepiej, moim skromnym zdaniem...





Moja ocena:

6/10